Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Roman Markiewicz, przedsiębiorca z powiatu szydłowieckiego toczy batalię z urzędnikami. Co jest powodem?

Mateusz Kaluga
Mateusz Kaluga
Roman Markiewicz, prezes firmy Robema z Sadku, może zapłacić nawet cztery miliony złotych kary za - zdaniem urzędników - wydobycie kopaliny bez wymaganej prawem geologicznym i górniczym koncesji. On sam do winy się nie przyznaje.

Roman Markiewicz, przedsiębiorca z Sadku w gminie Szydłowiec, od lat skupuje tereny w powiecie szydłowieckim, a następnie przeprowadza ich rekultywację. Jak mówił, na początku 2018 roku pojawiła się możliwość wykorzystania materiału z wyrównania działek do budowy trasy S7 koło Skarżyska - Kamiennej. Według inwestora było to konieczne ze względu na wcześniejsze wybieranie piasku przez ludzi oraz obecność nawet dwumetrowych skarp.

Rozmowa ze starostą

Markiewicz postanowił opracować projekt. W styczniu 2018 rok złożył dokumenty w Starostwie Powiatowym w Szydłowcu. - Tu pojawiły się ogromne kłopoty. Starosta Włodzimierz Górlicki z wielkim oporem i dopiero pod presją spraw sądowych wydał wymagane zgody na rekultywację terenu w kierunku rolnym (15 maja 2018) oraz przetwarzanie odpadów (22 maja 2018 roku), czyli ziemi pochodzącej z wyrównania działki. Należy nadmienić, że roboty prowadzone były we współpracą z firmą Mostel - mówi Roman Markiewicz.

- Początkowo chcieliśmy uzyskać zgodę na prace w kierunku gospodarczym, ale starosta stwierdził, że może wydać jedynie w rolnym. Teren musieliśmy uzupełnić humusem. Pojechałem z projektem do Włodzimierza Górlickiego. Starosta osobiście go przeglądał. Mówił, że możemy zacząć w innym miejscu. Zaprotestowałem, ponieważ wówczas nic nie udałoby się uzyskać. Starosta mówił, że podczas prac możemy zejść poniżej ustalonego terenu, a jeśli ktoś się "przyczepi", to wyda orzeczenie, że obszar jest zdegradowany i będzie go można wyrównać. Wtedy również zaprotestowałem. Chciałem pracować zgodnie z projektem - opowiada nam przedsiębiorca.

CZYTAJ KONIECZNIE:

Markiewicz wnioskował o roboty ponad dwudziestu działkach a zgoda została wydana jedynie na osiem. Jednocześnie w dokumencie podpisanym przez starostę Włodzimierza Górlickiego czytamy, że zabroniono prac rekultywacyjnych w granicach istniejącego złoża "Szydłowiec" oraz że zastrzegł sobie prawo do wykonywania kontroli.

Urząd górniczy przyjechał na działki

21 czerwca 2018 roku na działki wjechał ciężki sprzęt. 12 lipca 2018 roku starosta Górlicki wydał postanowienie z urzędu o zawieszeniu robót. Dzień później zawiadomił Okręgowy Urząd Górniczy, którego pracownicy przeprowadzili kontrolę w dniach 31 lipca - 1 sierpnia 2018 roku. Powodem wizyty było prowadzenie na dużą skalę wydobycia kopaliny bez wymaganej prawem koncesji, do czego Markiewicz się nie przyznaje. Uważa również, że kontrola urzędu nie była uzasadniona.

12 lipca 2018 roku wpłynęła skarga do Starostwa Powiatowego w Szydłowcu od sąsiada, mieszkającego blisko działek, na których prowadzone były prace. - Zgłosił się do urzędu z pytaniem, co dzieje się na wspomnianym terenie. Twierdził, że jest duży hałas, a ciężkie samochody niszczą drogę - opowiada nam Markiewicz. - Sąsiad udał się do Leszka Golika, naczelnika Wydziału Rolnictwa, Ochrony Środowiska, Gospodarki Wodnej i Leśnictwa. Ten drugi twierdził, że nie wie co się dzieje na moim terenie i nie wydawał żadnej decyzji (na obu dokumentach podpisany jest starosta Włodzimierz Górlicki - przyp. red.) - mówi nam Roman Markiewicz. - Golik dzwonił kilkukrotnie do sąsiada i pytał czy zaskarży inwestycję, bo jeśli nie to procedurę rozpoczną z urzędu - twierdzi Roman Markiewicz, właściciel firmy Robema.

Zawiadomił prokuraturę

10 września 2018 roku Markiewicz zawiadomił prokuraturę w Szydłowcu o możliwości popełnienia przestępstwa przez Golika i Górlickiego. Według przedsiębiorcy mieli oni w sposób celowy nie dopełnić obowiązków i nie udzielić pełnych informacji na temat prowadzonych prac sąsiadowi oraz urzędowi górniczemu. Przedsiębiorca pisał, że wprowadzili w błąd mężczyznę i namawiali do napisania skargi. Wnosił również o wyłącznie ze sprawy szydłowieckich prokuratorów, ponieważ sprawa miała dotyczyć osób publicznych i według niego istniała możliwość różnorakich powiązań, co mogło wpłynąć na postępowanie.

Markiewicz skierował do Prokuratury Okręgowej w Radomiu wniosek o zbadanie sprawy w ramach nadzoru nad szydłowiecką prokuraturą. W nim wskazał, że namawianie sąsiada na złożenie skargi było działaniem celowym. Pisał też, że Leszek Golik namawiał go do złożenia zawiadomienia, gdyż chciał zachować pozory bezstronności.

Bez śledztwa

Prokurator z Szydłowca Grzegorz Walicki odmówił wszczęcia śledztwa, ponieważ jak pisał, to, czy funkcjonariusz publiczny w sposób niewłaściwy wyjaśnił na czym polega wykonywanie prac pozostaje kwestią sporną. Według niego pokrzywdzony miał interes w tym, by wykazać, iż został wprowadzony w błąd. - To nie ja zostałem wprowadzony w błąd, a sąsiad. Składałem zażalenie, ale bezskutecznie - żali się Markiewicz.

Zapytaliśmy Beatę Galas, rzeczniczkę prasową Prokuratury Okręgowej na jakim etapie jest sprawa przedsiębiorcy z Sadku. - W prokuraturze w Szydłowcu toczy się postępowanie przygotowawcze z doniesienia złożonego przez Okręgowy Urząd Górniczy w Warszawie przez Romana M., dotyczące bezprawnego wydobywania kopalin z działek objętych decyzją wydaną przez starostę. Postępowanie jest w fazie końcowej - mówi Galas. Jak dodaje, odmowę wszczęcia śledztwa, sąd ocenił jako zasadną wskazując, że funkcjonariusze nie przekroczyli swoich uprawnień, gdyż starosta zastrzegł prawo do kontrolowania prac, a w wydanej decyzji zawarł, że każda działalność mająca znamiona prowadzenia wydobywania kopalin - poniżej powierzchni terenu - będzie traktowana jako naruszenie przepisów prawa.

Postępowanie administracyjne toczy się też przed Dyrektorem Okręgowego Urzędu Górniczego w Warszawie wobec spółki MOSTEL. Markiewicz posiada w nim status świadka. Jak mówi Anna Swiniarska-Tadla, rzecznik prasowy Prezesa Wyższego Urzędu Górniczego, w dalszym ciągu gromadzony jest w materiał dowodowy.

Protest przed urzędem

Przypomnijmy, sprawa ujrzała światło dzienne w maju 2019 roku. Markiewicz w geście protestu wysypał piach przed urzędem powiatowym. Kierowcy nie mogli zaparkować swoich samochodów przed starostwem. Jak wówczas mówił, chciał zwrócić uwagę na - jego zdaniem - nieuczciwe działanie Włodzimierza Górlickiego. - Otrzymałem mandat. Na tym sprawa się skończyła - stwierdził w rozmowie z nami właściciel firmy Robema.

Próbowaliśmy porozmawiać ze starostą i naczelnikiem. Włodzimierz Górlicki stwierdził, że do wypowiadania się w tym temacie kompetentny jest tylko urząd górniczy. Leszek Golik nie odbierał od nas telefonu zarówno w czwartek, 6 lutego, jak i dzień później.

MASZ CIEKAWĄ INFORMACJĘ, ZROBIŁEŚ ZDJĘCIE ALBO WIDEO?
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego?
PRZEŚLIJ WIADOMOŚĆ NA [email protected] lub Facebook Echo Dnia Szydłowieckie

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Roman Markiewicz, przedsiębiorca z powiatu szydłowieckiego toczy batalię z urzędnikami. Co jest powodem? - Echo Dnia Radomskie

Wróć na szydlowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto