Nielegalne wyścigi w Kielcach. Kierowcy wrócili na ulicę Pileckiego

Przypomnijmy, o nielegalnych wyścigach na ulicy Pileckiego w Kielcach głośno zrobiło się w czerwcu zeszłego roku. Mieszkańcy okolicznych domów żalili się, że w weekendową noc zamiast spać, przez pół godziny słuchali ryku silników, pisku opon i krzyków. 41-letnia kielczanka wymierzyła sprawiedliwość na własną rękę. Kijem baseballowym uszkodziła kilka sportowych aut.

- Oboje prowadzimy własną działalność. Zapłacimy im. Stać nas. Ale spójrzcie na sprawę ze strony rodziców mających małe dzieci. Co mamy robić? To były w krótkim czasie już trzecie takie nielegalne wyścigi w naszej okolicy – mówi wtedy mąż kobiety.

Teraz, po zimowej przerwie, wyścigi wróciły na Pileckiego. O nocy z 2 na 3 marca kielczanka opowiada:

- Przed północą z soboty na niedzielę przy ulicy Karskiego zaparkowanych było około 200 aut. Wyścigi, tak jak poprzednim razem, odbywały się na Pileckiego na odcinku od Karskiego do ronda na Bukówce. Potem wracali drugim pasem i studzili się na Karskiego. Ja i sąsiad zadzwoniliśmy po policjantów. Przyjechali dwoma oznakowanymi radiowozami na sygnale. Na ich widok towarzystwo się rozpierzchło. Kiedy nagle ruszyli, na Karskiego zrobił się korek. Nikt nie został skontrolowany, nikt nie został ukarany.

- Potwierdzam, że dostaliśmy dwa zgłoszenia. Wynikało z nich, że na ulicę Pileckiego zjechało dużo aut, odbywają się nielegalne wyścigi i jest bardzo głośno. W jednym zgłoszeniu mowa była o 15 w drugim o 20 samochodach. Na widok radiowozów kierowcy rozjechali się. Policjanci nocą wracali jeszcze w to miejsce, by upewnić się, że miłośnicy nielegalnych wyścigów nie zgromadzą się po raz kolejny – relacjonowała w poniedziałkowe przedpołudnie młodszy aspirant Małgorzata Perkowska-Kiepas, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kielcach.